7 kwietnia 2017

W krabim tempie do playoffów

Trener i gracz marca  nie wyciągnęli dla Blazers zwycięstw w ostatnich dwóch meczach. Nie zrobili tego, bo ten, któremu   zawdzięczają  trofea,  nie mógł zagrać w tych spotkaniach. Karl Anthony Towns i Rudy Gobert zgodnie z przewidywaniami okazali się za dużym wyzwaniem dla tego , co pozostało z oregońskiego marca.  Marząc o playoffach Portland musiało wziąć dzisiaj rewanż na Wilkach.


Nie było łatwo, ponieważ dobrych wysokich graczy w Portland wciąż więcej na trybunach niż na parkiecie.
Pierwsze 12 punktów zdobyli  Wolves z łatwością ogrywając frontcourt gospodarzy. Blazers odpowiedziało tylko jednym trafieniem Vonleha. Po czasie dla Stottsa znów Noah po dobitce jednego z wielu niecelnych rzutów Lillarda . Trójki Aminu, Crabbe'a oraz McColluma wyhamowały delikatnie momentum przeciwników. Choć taki  Rubio-13 punktów- szalał niemal przez całą kwartę.  Lillard długo bez zdobyczy, podobnie jak Meyers Leonard. Goście zrobili 14 punktową przewagę. Mecz szybko przerodził się  w nerwową pogoń. Wiadomo jak gra się w takich warunkach. 

W pierwszym posiadaniu drugiej kwarty Crabbe odpala trójkę i Thibodeau bierze bardzo szybko czas, po którym Wolves wpadają w panikę. Blazers odrabiają połowę strat z pierwszych 12 minut. Ale nic nie przychodzi tego dnia  łatwo. Towns morduje z równą wprawą Vonleha(szybkie 3 faule), jak i Aminu. Szczęśliwie Crabbe w dobrej dyspozycji rzutowej, Moe Harkless parę razy w przepycha się skutecznie pod koszem. Wiggins odciąża w ataku podwajanego Townsa. Wciaż trafia Rubio. Przed samą przerwą milczenie przerywa Lillard, z siedmioma punktami z rzędu przykrywa odrobinę swój, do tego czasu,  koszmarny występ. Niewyraźni RainBros-7/19, dominacja podkoszowa Wolves przynoszą wynik 53:61 i zapowiedź nerwów do samego końca.

Po zmianie stron Towns nie przestaje bawić się w pomalowanym, obronę Portland stać tylko na faulowanie. W 2 minuty goście odjeżdżają na 15 punktów. Ambicja pomiatanego przez Rubio Lillarda zaczęła powoli wstawać z kolan. Seria wejść z lewej strony i w ciągu tych kilku chwil lider drużyny zrobił dla wyniku więcej niż przez całą pierwszą połowę. Noah Vonleh jako waleczne serce na bloku i zbiórkach, trójka McColluma dają w połowie kwarty remis. Nie na długo, bo Wiggins robi run 6:0, a RipCity Lillard znów krztusi się w ataku. W konsekwencji w finałową część wchodzimy z siedmiopunktowym deficytem. Wygrana i perspektywa gry w palyoffach coraz bardziej mgliste.

Crunch-time zaczął się nieoczekiwanie od Leonarda- 2 zbiórki w defensywie oraz słodki mid-range, którym 5 lat temu tak zauroczył  się Olshey. A potem Allen Crabbe w 120 sekund oddal cztery zabójcze strzały zza łuku. Z Wilków odeszła ostatnia krew.
Blazers odzyskali prowadzenie, jednocześnie odbierając rywalom zbyt długo utrzymującą się pewność w  grze. Aby dowieźć  wygraną, w ostatnich 5 minutach, wystarczyło RipCity trafić z gry... raz.

 
Bez  realnej siły pod koszem, bez skuteczności liderów( Lillard i McCollum w ostatnich 3 meczach są 8/37 zza łuku), fantastyczny marzec staje się powoli pięknym, ale coraz mniej znaczącym wspomnieniem. Blazers męczą się okrutnie i dzisiaj, gdyby nie 8 trójek Allen Crabbe'a, zaliczyliby kolejną, zapewne decydującą dla playoffowych perspektyw, porażkę. Szósty gracz Portland zaliczył najlepsze chwile w  sezonie, w najbardziej potrzebnym momencie. Pięć uderzeń zza łuku w crunch-time zabiło Wilki i przedłużyło marzenia o playoffach. Zakładając, że Denver wygra wszystko do końca sezonu, do I rundy z Warriors potrzebne są jeszcze dwie wygrane. Jeśli Lillard z McCollumem nie wrócą do normalnej dyspozycji nie możemy być tego pewni. 



Ps. Jusuf Nurkić powrócił do treningu rzutowego 

11 komentarzy:

  1. Anonimowy08:57

    A potem Allen Crabbe w 120 sekund oddal trzy zabójcze strzały zza łuku w kierunku Wilków.

    Cztery :))

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten czwarty był po TO;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie ,masz rację, już poprawione:)

      Usuń
  3. Panowie po zawodach... bez jaj ze Denver nas wyprzedzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot11:04

      Jeszcze poczekaj. Gdybyśmy wtopili resztę to kto wie. Potrzebny był mecz życia Crabbe'a żebyśmy wygrali z tymi dzieciakami.

      Usuń
  4. Anonimowy10:58

    Piękny poranek. Allen taką formę strzelecką by mógł do PO utrzymać, w końcu jego milionowy kontrakt kiedyś musi zacząć się spłacać :)

    irish

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy12:12

    Najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze. Wielkie brawa dla Crabbe'a o Vonhleh'a.

    ~Danio

    OdpowiedzUsuń
  6. i tak najważniejsze jest ostatnie zdanie w relacji

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy06:43

    Skurczybyk

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu Allen Crabbe dziś nie zagrał? Dobrze, że Damian miał jeden z meczy życia inaczej byłoby pozamiatane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraba boli noga podobno. Jest koniec sezonu, wszyscy są zmęczeni, a potrzebujemy na playoffs wszystkich właśnie. Krab wygrał nam mecz, należy się odpoczynek. Było wiadomo, że Jazz też nie graja wszystkimi, więc sensowna decyzja.
      I nie za bardzo rozumiem rozumowanie "byłoby pozamiatane". Nie byłoby. Gdyby Damian nie rzuciłby 59, rzuciłby CJ.

      Usuń