17 kwietnia 2015

Zapowiedź: Portland TrailBlazers - Memphis Grizzlies


Już w sobotę rozpoczynają się Playoffy po sezonie regularnym, który w środowisku Blazers zostanie zapamiętany jako ten podczas którego wróciły kontuzje lub jako ten gdzie swoje ostatnie mecze w Portland zagrali LaMarcus Aldridge, Wesley Matthews i Robin Lopez. To brzmi strasznie i nie będziemy brnąć w to głębiej, aż do czerwca, może lipca. Skupmy się na tym co teraz, a obecnie wciąż poobijani Blazers pierwszą rundę rozpoczną niedzielnym meczem z Memphis Grizzlies. My jako zespół redakcyjny zrobimy wszystko, aby mieć dla was dużo o każdym spotkaniu tej serii. Miejmy nadzieję wygranej, ponieważ w sezonie regularnym Blazers przegrali wszystkie cztery spotkania przeciwko drużynie Davida Joergera i pomimo 4. miejsca w Konferencji Zachodniej nie będą mieli przewagi parkietu.

Wcześniej mogliście przeczytać nasze podsumowanie sezonu, w którym zahaczyliśmy o tę serię.

Każdy z czerech pojedynków pomiędzy tymi zespołami miał swoją historię. Najpierw Mike Conley i Marc Gasol robili pick-and-pop game 29 listopada przerywając serię 10 zwycięstw z rzędu Blazers. Następnie już w styczniu, bez Robina Lopeza i po daggerze Beno Udriha Portland przegrali w Memphis, a zaraz po przerwie na All-Star Weekend i już z Arronem Afflalo trafili tylko 4 z 23 rzutów w czwartej kwarcie i rozeszli się do domów z 19 porażką w sezonie. Czwarty mecz odbył się nie tak dawno, bo w marcu, ale kontuzjowani Blazers w drugiej połowie grali już bez LaMarcusa Aldridge'a i zostali zeswepowani przez fizycznych Grizzlies.

To może być matchup kontuzji i tak jak pisał pdx na twitterze lekarzom będą pociły się dłonie. Bo i Blazers nie są do końca zdrowi, aczkolwiek raporty donoszą, że wszyscy oprócz Arrona Afflalo mają być "ready" na pierwszy mecz, i z kontuzjami walczą też ludzie w Memphis. I to z kontuzjami kluczowych graczy.

Marc Gasol rzucił w czwartkową noc 33 punkty biednej Indianie Pacers i szybko wykluczył rumory o jego stanie zdrowia. Tony Allen ma problemy ze ścięgnem podkolanowym, ale najgorzej wygląda sytuacja Mike'a Conley'a, który nie zagrał w czterech ostatnich meczach sezonu regularnego i ma problemy z rozcięgnem podeszwowym (plantar fasciitis). Ta uciążliwa dolegliwość, która jak sam Conley mówił: "sprawia, że non stop czujesz, jakbyś chodził po piłeczce golfowej" według Davida Joergera póki co wyklucza go z gry. To dobra wiadomość dla Blazers, ale nawet na jednej sprawnej nodze Conley będzie zagrożeniem dla obrony, która od Meczu Gwizdy traciła 104.5 punktu na 100 posiadań (20. miejsce w NBA).

Grizzlies zdobywają najwięcej punktów w paint spośród wszystkich drużyn NBA. Ta wrażliwa strefa jeszcze w ubiegłym sezonie i na poczatku tego nie sprawiała obronie Blazers tylu kłopotów. Najpierw jednak wypadł Robin Lopez i protekcją obręczy musiał zajmować się gorszy z meczu na mecz w obronie Chris Kaman. Później nieco mniej od siebie w defensywie dawał Aldridge, ale te wszystkie problemy zaczynały się już na obwodzie, gdzie Damian Lillard nie radził sobie z zasłonami. Powtarzam to i powtarzam, ale mam rację:


Damian Lillard oddaje ball-handlerom w pick-and-rollach 0.81 punktów w każdym posiadaniu. To dużo dla zespołu, który kontuzją Wesley'a Matthewsa stracił być może połowę talentu w defensywie. Nawet lepszy w obronie Aldridge, który bronił w sezonie regularnym obręczy na poziomie 45.1%, a także Robin Lopez - 48% - nie będzie w każdej akcji rezygnował z obrony wysokiego, aby pomagać przy samotnie penetrującym Conley'u, który kończy niezłe 47% wszystkich drive'ów.

Zdrowi Blazers mogliby już na poczatku meczu crossować ten pojedynek, czyli od pierwszej minuty na Colney'a wysłać np. Nicolasa Batuma, gdzieś chowając Lillarda na bardziej off-the ball graczach takich jak Courtney Lee, czy już w ogóle na niekończącym co najmniej jednego prostego layupu w meczu Tonym Allenie. To mogłoby działać już teraz, ale nie wiem czy i jak zdrowy, a przede wszystkim mobilny będzie Batum. Czy bolące kolano pozwoli mu przeciskać się na twardych zasłonach Randolpha i Gasola? To zagadka, która rozwiąże się w niedzielę.

Stotts pewnie zacznie mecz z C.J McCollumem w piątce. Statystycznie McCollum lepiej broni graczy z piłką w pick-and-rollach, ale obawiam się, że Conley może go zjeść samym doświadczeniem. To tak naprawdę będą pierwsze playoffy McColluma w których może mieć poważniejszą rolę niż wchodzenie na 3-4 minuty na przełomach kwart i całkiem możliwe, że będzie zdobywał punkty jeśli Grizzlies przede wszystkim skupią się na ograniczeniu Aldridge'a i Lillarda.

W trzech meczach przeciwko Memphis przed przerwą na Mecz Gwiazd Aldridge trafił tylko 18 z 41 rzutów. W każdym z nich Grizzlies rzadko podwajali Aldridge. Praktycznie nie robili tego wcale, ufając obronie jeden na jeden.

Bardzo dobry spacing oraz mądrość przesuwania się graczy Blazers wystarczy do tego żeby Aldridge spokojnie wychodził z podwojeń. To mogło odstraszyć Grizzlies, ale ten team wcale nie musi podwajać wysokich grających tyłem, Ich obrona jeden na jeden wygląda przyzwoicie, a głównie frontcourt z takimi ludźmi jak Z-Bo i Marc Gasol broni w post-up gorzej niż tylko dwie drużyny w lidze (tylko 0.80 punktów rywali na posiadanie w takich akcjach - 3. miejsce w NBA).

Przeciwko zespołom, które nie mają nic innego w obronie oprócz podwajania, Blazers po prostu grali swoje i naturalnie korzystali z braku jednego obrońcy i przenosili piłkę z lewej na prawą stronę do rogu gdzie czekał np. Nicolas Batum. Mało było w tym sezonie posiadań z magicznych ruchem piłki, ale większość z nich zaczynała się właśnie od Aldridge walczącego najczęściej w post-up z dwójką obrońców na sobie. Inaczej będzie przeciwko Grizzlies, bo po pierwsze Zach Randolph jest dobrym obrońcą w post-up, po drugie Grizzlies bardzo dobrze rotują i minimalizują błędy w ustawieniu poprzez skupienie od początku do końca posiadania w obronie. Po trzecie sezon skończyli na 4. miejscu efektywności defensywnej - 99.9 traconych punktów na 100 posiadań.

Atak Grizzlies jest toporny, ale nie oznacza, to że Blazers będzie łatwo bronić tę postującą i siermiężną koszykówkę.

Problemem dla Blazers będzie rzut z mid-range Marca Gasola i Zacha Randpolpha. Nie są oni przesadnie efektywni w tym, bo Gasol trafia 42%, a Randolph 37%, ale strategia obrony pick-and-rolli Terry'ego Stotts będzie te pozycje otwierać, jeśli - jak wspominałem wyżej - obrońcy Blazers nie zaczną grać lepiej na zasłonach. Nie ma czasu i sensu zmieniać sposobu obrony tych akcji, dlatego Stotts musi zacząć wymagać więcej od obrońców na obwodzie. Grizzlies wezmą wszystkie niekontestowane rzuty, a Blazers robiąc analityczny myk, gdzie próbują sprowadzać każde posiadanie rywala do rzutu z mid-range, mogą tą nowością mocno się zaplątać.
Sam fakt, że Blazers grają w środkowym pasie in-the-zone obronę w pick-and-rollach, czyli nie wychodzą graczem wysokim dalej niż powiedzmy paint, w jakimś stopniu, może nie wymaga, ale pozostawia małe okienko obrońcom graczów z piłką, na przechodzenie nad zasłonami. Gorzej jeżeli obrońca nie zdąży zorientować się, że big-man przeciwnika rozpoczyna stawianie screena: 


Ten klip pokazuję też jak słaby spacing będą mieli Grizzlies w tej serii, ale nie napalałbym się na to, że to w jakiś sposób faworyzuje Blazers. Jeśli Blazers będą zamykać akcje powyżej, nie dopuszczając do rzutu, to 9 sekund na zegarze nie wystarczy Grizzlies do wykreowania sobie nowej pozycji. Chyba, że Magic Mark poda tak jak od czasu do czasu podaje.

Grizzlies zdobywają mnóstwo punktów w paint i nie rzucają za trzy, dlatego już na starcie mocna strona Blazers czyli obrona rogów i całego dystansu została w pewien sposób wyeliminowana. Grizzlies mogą grać smallballem, ale Jeff Green na pozycji numer 4 według 82games.com jest minusowym graczem. Sześć lineupów z Greenem jako silnym skrzydłowym, które rozegrały minimum 15 minut od 19 lutego w sumie jest -5.

Ten zespół w smallballu wciąż dobrze broni, ale ma problemy w ataku, gdy na parkiecie przebywają Nick Calathes i Tony Allen. Tak naprawdę ich smallball nie ma nic wspólnego z ideą poszerzania pola gry i rzucania za trzy. To tylko i wyłącznie niższe, szybsze ustawienie, ponieważ rzutem z dystansu grozi tylko Jeff Green (36.2% w tym sezonie w Memphis). To za mało, żeby niską piątką narobić olbrzymich szkód 6. drużynie ligi najlepiej broniącej wszystko co rusza się na obwodzie (rywale Blazers trafiają 33.8% rzutów za trzy). .

Blazers przeciwko Grizzlies również próbowali grać niskim ustawieniem. Z trzech z największą ilością minut dwa były dodatnie (+18), ale ten jeden, w którym Blazers tracili punkty, składał się z  aż czterech starterów - Lillarda, Matthewsa, Batuma i Lopeza. Ustawienie z Aldridgem na środku - obok Batum, Matthews, Blake i Lillard - grało przeciwko Memphis tylko minutę,  ale w tym czasie zdobyło 9 punktów i ta mała próbka daje nadzieję na ustawienie 5-0, z pięcioma parami nóg biegających do kontr, i pięcioma parami rąk rzucających za trzy.

Żonglowanie matchupami i przechodzenie z big-ballu do niższych piątek, tym samym odpowiadanie na decyzje Joerger przez Stotts i na odwrót, będzie tak samo kluczowe jak zdrowie i forma Damiana Lillarda. Lillarda, który przeciwko Memphis trafiał tylko 40% rzutów z gry i 26.7% za trzy. Jeśli Lillard ma być drugim najlepszym graczem swojego zespołu, być może nawet serii, to musi i lepiej wybierać moment na oddanie rzutu i przenieść grę bliżej kosza jakkolwiek głupio i irracjonalnie to brzmi, bo przecież Grizzlies mają wieże pod koszem. Ale...
 

Lillard trafił leciutko ponad 1/4 jumperów w 4 meczach przeciwko Grizzlies, z Mike'iem Conley'em, któremu Blazers trafili tylko 5 z 19 trójek. To co zrobił point-guard Blazers w tym sezonie, to coś co ulatuje bokiem gdy skupiamy się na jego wadach i złych - przez cały cholerny sezon - wyborach, głównie skąd rzuca i jak rzuca. Nagle Damian Lillard kończy ponad 51% drive'ów, nawet tych okrutnie ciężkich i przeciwko Grizzlies trafił 14 z 22 rzutów spod obręczy tylko 2 razy dając się zablokować.

Nie wiem czy ktoś pamięta jakie problemy z uniknięciem bloku, poprzez mierne zastawianie się ciałem czy oddanie rzutu złą ręką miał Lillard rok i dwa lata temu, ale w tym całym zamieszaniu, że jest overrated niepostrzeżenie poprawił się w elemencie, który mu wręcz przeszkadzał w poprzednich sezonach. A że niemal anomalią jest fakt, iż Grizzlies nie bronią wcale tak dobrze obręczy - 52.7% rywali 21. miejsce - Lillard, ale też Batum i McCollum powinni penetrować. Tutaj wiele zależy też od tego jak dobre zasłony będzie stawiał Aldridge, który często opieprza się grając jako screener i jak bardzo obrona Grizzlies zbuduję się wokoło silnego skrzydłowego z Portland, bo jeśli Blazers chcą otworzyć swój atak, to Aldridge trafiać musi.

Ta seria to także test dla obrony Blazers. Robin Lopez będzie musiał wyczuć kiedy może, a kiedy nie wychodzić za Marciem Gasolem wysoko do high-post, Aldridge również będzie wyciągany daleko przez Zacha Randolpha, ale w pierwszych fragmentach serii nie spodziewam się super-presji ze strony Blazers na Z-Bo. No i jak w tym wszystkim wypadnie Arron Afflalo, który nie zachwyca ani w obronie, ani  w ataku.

Dodatkowo bardzo ważny matchup ławek. Wyjątkowo to ławka Blazers zaczyna tę serię z lepszymi strzelcami i większą głębią. Dojdzie prawdopodobnie też do wstawiania nowych graczy do pierwszej piątki, ale szybciej zrobi to Dave Joerger niż Terry Stotts, który nie ukrywajmy będzie trzymał się starterów jak w każdym poprzednim istotnym meczu.

Dobra seria nam się szykuje i dość nieprzewidywalna. Jeśli Blazers będą bardziej zdrowi, to mój typ: 4:2 dla Blazers, ale równie dobrze to się może skończyć tak samo w drugą stronę.

12 komentarzy:

  1. Behemot09:30

    Wyląda na to, że wszyscy spróbują zagrać (niepewny tylko Afflalo). A propos:
    "The Grizzlies were a plus-75 in 103 minutes with Conley on the floor and a minus-41 in 89 minutes with Conley on the bench VS the Blazers this year."

    OdpowiedzUsuń
  2. pdxpl14:16

    wszystko wskazuje na to , że to Crabbe, a nie McCollum wyjdzie w s5. Mądra decyzja Stottsa

    OdpowiedzUsuń
  3. Behemot18:24

    Piotr, widzisz w tej serii minuty dla Leonarda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot19:44

      Dzięki.

      Usuń
    2. Te 2 pierwsze spotkania mogą być tutaj kluczowe. Jeśli Leonard wejdzie i "postraszy" rywali 0/4 zza łuku w pierwszych spotkaniach to nie wiem, czy Stotts będzie chciał dalej ryzykować z jego grą. A tutaj przecież każda minuta spędzona na parkiecie przez zawodnika ma znaczenie.
      Kurczę, gdyby tak wyrwać któryś z pierwszych meczów na wyjeździe...

      PS: Zarówno Conley, jak i Allen przyznają, że nie są w 100% zdrowi, ale mimo to zagrają w Game 1.

      Usuń
  4. Podobnie jak rok temu wszyscy widzę poza oczywiście nami typuje łatwa serię dla miski. Ja stawiam 4:0 dla nas ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy18:08

    Co za durna godzina meczu, ani dotrwać ani dospać przed pracą...

    OdpowiedzUsuń
  6. Faworytem są ,,Miśki". Grają nieprzyjemną dla nas koszykówkę. Mój typ to 4-1,4-2.
    Jako kibic Blazers po cichu liczę na niespodziankę. Obym się w swoich typach mylił.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy03:13

    Nie za bardzo wiem co napisac. Jest wlasnie koniec 2 kwarty.
    Damian nie trafia nic. Nawet sam na sam z koszem. 20stoma pkt przegrywamy....

    :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy09:19

    33,7% skuteczność zespołu w 1 meczu. O czym tu gadać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy09:42

    Beno Udrih nas pojechał

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż, zaczęło się od łatwego zwycięstwa Grizzlies. Widać, że nie mamy formy.

    OdpowiedzUsuń